Antyklerykalizm – paliwo napędowe tego bloga i źródło niegasnącego lolcontentu. Problem w tym, że pod niezamierzonym płaszczykiem śmieszności znajduje się ideologia o długofalowo tragicznych skutkach. Na pocieszenie: współczesność od średniowiecza na tym polu różni się jedynie skalą. To zjawisko było i będzie.

Buell Jaxon – inaczej: Jaxon Strong; dziecko urodzone bez części mózgoczaszki. Przedmiot niewyobrażalnej dumy i miłości rodziców, którzy wbrew sugestiom lekarzy nie zdecydowali się zabić dziecka przed urodzeniem oraz soczewka, w której skupia się wszystko, co podłe w mentalności aborcyjnej. Dziś mały Jaxon żyje już kilkadziesiąt razy dłużej niż wróżyła najbardziej optymistyczna wersja położników. Młodzi rodzice za wierność rozumowi odbierają od Boga nagrodę, a od internetowych hejterów wyzwiska. Liczy się tylko to pierwsze.

Charamsa Krzysztof – ksiądz, prałat, autorytet. Lemański 2.0. Człowiek, który wykiwał media (za to brawa) i próbował tego samego z Kościołem (za to minuta ciszy), ale mu się nie udało (za to znów brawa, ale ironiczne). Po zakończeniu swoich pięciu minut przedsynodalnej sławy zaginął gdzieś w Katalonii i w poszukiwaniu rozgłosu kręci się w okolicach boisk treningowych Barcelony.  Ponoć chciał dać autograf Messiemu, ale ten odmówił jego przyjęcia.

Duda Andrzej – prezydent wprowadzający republikę wyznaniową, któremu powiew Ducha Świętego pozwolił pokazać się z jak najlepszej strony na Zgromadzeniu Eucharystycznym, czym zapewnił sobie sympatię części katolików i żenujący jazgot antyklerykałów. Bezapelacyjnie bardziej rozwesela mnie to drugie.

Eksperyment – sposób na wykreowanie przekonania o biegunowo odległych i wrogich wobec siebie drogach poznania prawdy: drodze religijnej i naukowej, których zadaniem jest wzajemne zwalczanie. Jeden z nich wykazał w tym roku, że nie każde dziecko z religijnej rodziny jest altruistą, co wywołało w Polsce euforyczne pohukiwania o znalezieniu dowodów na szkodliwość religii w szkołach. Szyta grubymi nićmi manipulacja została jednak obalona i ateistyczni triumfaliści wrócili do bloków po zawstydzającym falstarcie.

Franciszeknajbardziej opieszały rewolucjonista w dziejach. Głowa Kościoła od ponad 30 miesięcy, chodząca tajemnica nawet dla najbliższych współpracowników, dzięki czemu wszystkowiedzący prorocy z marszu otrzymują emblemat naiwniaków. Prym wiodą w tym oczywiście antyklerykalne media z Newsweekiem na czele.

Góra Jan – dominikanin, prawdopodobnie najbardziej zaskakująca śmierć w katolickim środowisku. Zgon bardzo aktywnego, zaangażowanego zakonnika tuż przed Świętami Bożego Narodzenia to klasowe, boskie memento mori. Niezależnie od oceny sztandarowego projektu o. Góry, jakim była Lednica, człowiek zasługujący na szacunek za oddanie sprawie.

Hebdo Charlie – francuskie piśmidło szydzące z religii. Na plus ujęty w bardzo głęboki cudzysłów zasłużyło sobie obiektywnością w przejawianiu swojej patologicznej pogardy: szydzono z katolików w równej mierze jak z muzułmanów. Problem zaczął się w momencie, w którym ci drudzy wzięli odwet. Wynika z niego dość dosadna lekcja dla gwiazdeczek systematycznie obrażających uczucia religijne w polskiej republice wyznaniowej wciąż macie z górki. Nie schrzańcie tego.

Islamscy terroryści – bezapelacyjnie największe zagrożenie dla dotychczasowego porządku cywilizacyjnego Europy. Romantyczne i szczytne (zaskakująco często również ewangeliczne!) narracje o potrzebie otwartości i pomocy uchodźcom stanowią jeden z głównych czynników wzmagających przyszłą potencjalną dekonstrukcję Starego Kontynentu. Dzieje się tak, ponieważ w celu uproszczenia narracji między dwoma pogrubionymi terminami ktoś systematycznie i celowo stawia naiwny znak równości.

Jezuicka Wigilia Paschalna – jedno z niewielu wydarzeń i zjawisk mijającego roku, dla którego nie znajduję żadnego komentarza. Poznańska szopka wielkanocna podobnie jak osławiony zasłużoną krytyką i niezasłużonymi zachwytami Różowy Smok z mojego dekanatu to największa reklama dla tradycjonalizmu i lefebryzmu na ziemiach polskich.

Komunia święta dla rozwiedzionych – na pierwszy rzut oka upragniony artefakt medialnych postulatorów, którzy do komunii św. i tak nie przystępują, ale z perspektywy dalszego planu: przedmiot oczywistego i rzeczywistego pożądania ludzi o splątanym życiorysie. Korzystając z anglikańskiego doświadczenia, należy jednak stwierdzić, że złagodzenie przepisów w tym względzie jest Rubikonem, za którym zaczyna się doktrynalna kraina Pandory.

Laudato Si – tzw. encyklika ekologiczna papieża Franciszka, która nie spotkała się z uznaniem konserwatywnych komentatorów, ale zyskała sobie zachwyt np. Krytyki Politycznej, która prawdopodobnie nie raczyła przeczytać drugiej i trzeciej części. Spiritus movens groteskowej walki wewnętrznej antyklerykalnych mediów, które znalazły się między dogmatem o rozdziale spraw przyziemnych od Kościoła, a zachwytem nad proekologicznymi postulatami papieża.

Manipulacja – główne narzędzie walki politycznej, której ofiarą staje się również Kościół. Swoją skuteczność opiera na tendencji odbiorców do nieweryfikowania informacji, a także na ich słabej pamięci, dzięki czemu mądrości sąsiadujących ze sobą etapów narracji mogą być od siebie skrajnie odległe. Dobrym narzędziem walki z tendencyjną narracją bywa internet, ale on równie często pada ofiarą manipulacji.

Newsweek – medium najskuteczniej popularyzujące instytucję Kościoła. Walczy z jego obecnością w przestrzeni publicznej, dlatego kilkanaście okładek rocznie poświęca księżom, hierarchom i katolikom w myśl zasady: zwalczaj otyłość pączkami. Z tego samego powodu przeprowadza plebiscyt na księdza roku. 12 miesięcy temu amerykański Sekretariat Stanu postawił go w jednym rzędzie z Faktami i mitami oraz Nie. Dba o czarny PR Kościoła, ale biorąc pod uwagę jego skuteczność we wpływaniu na preferencje polityczne w roku wyborczym, zasługiwać będzie na jakieś watykańskie odznaczenie.

Obraza uczuć religijnych – wygodna dla antyklerykałów przynęta do dyskusji nt. wolności słowa. Z punktu widzenia praktyki użycia jest to bliska kuzynka tematu finansowania Kościoła. W ciągu ostatnich dekad Kościół w Polsce kilkukrotnie podjął temat zmiany modelu dotowania, ale za każdym razem był on pomijany, ponieważ z chwilą rozwiązania kontrowersji antyklerykałowie straciliby kluczowe narzędzie oburzania opinii publicznej. W wypadku obrazy uczuć religijnych każde ustępstwo Kościoła zostałoby pominięte równie znaczącym milczeniem.

Polański Roman – odmiana tzw. autorytetu cyklicznego. Poza niszowymi galami retorycznych walk w wadze ciężkiej na ring zgłasza się średnio raz do roku. Gdyby apologeci jego nietykalności z równym zaangażowaniem bronili polskiej racji stanu, Węgry żądałyby Warszawy nad Dunajem, a nie Polska Budapesztu nad Wisłą. Starszemu pokoleniu znany z zamiłowania do filmów, młodszemu – z zamiłowania do młodszego pokolenia.

Republika wyznaniowa – nowa forma reżimu w kraju nad Wisłą, w którym zamordowani przy urnach kartami wyborczymi racjonalni politycy zostali skazani na banicję i jojczenie w mediach. Znakiem rozpoznawczym są patrole staruszek uzbrojonych w moherowe berety z ukrytymi święconymi żyletkami (Peaky Mohers) oraz konfesjonały w tylnych częściach przegubowych autobusów zapewniające klerowi miejsca siedzące. Powyższym pseudodemokratycznym patologiom patronuje despotycznie prezydent- diakon Andrzej Duda.

Synod o rodzinieźródło desperackich nacisków i postulatów antyklerykalnych reformatorów, dla których warunkiem akceptowalności Kościoła jest jego elastyczność w formułowaniu sądów. Im mniej Kościół jest instytucją zbawczą, tym bardziej staje się upragnionym kółkiem rybackim lub Stowarzyszeniem Sympatyków Jezusa Chrystusa pod wezwaniem Poncjusza Piłata, którego asertywność znana jest wszystkim narodom. Wciąż czekamy na znaczący dokument posynodalny, co do którego pewne jest jedynie to, że antyklerykałowie będą nim zawiedzeni i za ciemnogród obwinią abpa Gądeckiego.

Tyson Fury – nowy, zaskakujący mistrz świata w boksie, zwycięzca prawdopodobnie najsłabszej walki o tytuł w długiej historii tego sportu i chwilowy idol katoprawicy. Ofiara sądu 24-godzinnego, dzięki któremu stał się obiektem nieomal czci za ortodoksyjne wypowiedzi o gejach i chwilę później przyczyną wstydliwego odwracania wzroku, gdy okazało się, że jego ewangeliczny radykalizm nie jest przesadnie spójny.

Uchodźcy – temat rozwałkowany na części pierwsze wielkości pierwotniaków. I porównanie to nie jest przypadkowe, ponieważ przy tej okazji zameldowały się nam dwie grupy o ogładzie ludzi pierwotnych. Pierwsza z nich to dzicz podszywająca się przy milczącej akceptacji Zachodu pod potrzebujących, która dzięki pomocy przemytników ludzi dostaje się na Stary Kontynent oraz druga – dla której setki tysięcy uchodźców to jednolita masa kwalifikująca się do odstrzału. Obie kwalifikują się do karnego jeżyka Doroty Zawadzkiej.

Wojciech Sumliński – sława, która stała się jego udziałem w minionym roku to klasyczne szczęście w nieszczęściu, lub – jak mawiają Amerykanie – błogosławieństwo w przebraniu. Postać nietuzinkowa, imponująca w dążeniu do prawdy, której zawdzięczamy bodaj pierwsze rzetelne słowa o sprawie księdza Popiełuszki. Ujmujące klasą, pokorą i pobożnością (!) publiczne wypowiedzi to cechy, za które należy kłaniać mu się w pas.

Zachód – mityczna kraina położona malowniczo u nasady tęczy. Cywilizacyjny Eden, który wszystko ma lepsze i ładniejsze, co daje mu prawo do patrzenia z góry na katolicką republikę wyznaniową nad Wisłą, z czego śmiało korzysta, tonem profesora ucząc nas tolerancji czy demokracji. Niedościgniony wzór, za którym bezskutecznie goni i gonić będzie politpoprawnościowa część mediów.