Ostatnie neofickie podrygi polskiej lewicy medialnej i politycznej przekraczają granice śmieszności. Egzaminowanie biskupów i duchownych z posłuszeństwa papieżowi przez środowisko, które od dekad reaguje alergicznie na jakikolwiek przejaw watykańskiej inspiracji w działaniach, powoływanie się na kościelne dokumenty w mediach, które kilka miesięcy temu wydawały się być o krok od wypalania słowa świeckość na czołach swoich pracowników to wdzięczny temat do żartów i kpin, czemu dawałem już wyraz – cytując klasyka – wielokrotnie i na różne sposoby.

Koroną, śmietanką i całą resztą metafor w litanii argumentów jest odwoływanie się do dogmatu o papieskiej nieomylności – tego samego, który do tej pory pełnił numer jeden na innej liście przebojów: tej z powodami, dla których katolicy są przedmiotem nieograniczonej beki. Dziś apel papieża o przyjmowanie uchodźców przez parafie nagle sprawia, że wyśmiewana katolicka bezmyślność i owcze posłuszeństwo dla stetryczałej rady watykańskich gerontów jest wyznacznikiem humanitaryzmu, dobra i przyzwoitości.

Zabawa w pokazywanie niekonsekwencji tej tendencyjnej akcji, w ramach której media stają się arbitrami (niczym inkwizycja!) dzielącymi świat na katolików dobrych i resztę świata, mogłaby oczywiście trwać bez końca, ale to działanie ma swój poważny skutek, przy którym potrzeba śmieszkowania schodzi na dalszy plan.

Okazuje się, że o ile zupełnie naturalnie nieomylności papieskiej nie rozumieją ci, którzy w Kościele każdego dnia widzą wylęgarnię skrajnej patologii, o tyle część katolików zaczyna akceptować ten antyklerykalny matrix nastawiony na dezinformację i żyć w przekonaniu, że papież nie błądzi nawet jak robi ortograficznego babola. Wojskową metodą – w nadziei, że do części takich osób ten tekst dotrze – pokazuję i objaśniam o co chodzi z papieską nieomylnością.

Konstytucja Pastor Aeternus definiuje: aby wypowiedź Wikariusza Chrystusa miała charakter nieomylny i niedyskutowalny muszą zostać spełnione konkretne wymagania.

Po pierwsze, papież musi nauczać ex cathedra, czyli w charakterze nauczyciela i pasterza Kościoła. Jeśli zatem jakiś południowoamerykański dziennikarz zrobi zbiór wywiadów z najbardziej rozpoznawalnymi Argentyńczykami i papież Franciszek umieszczony pomiędzy Maradoną i Messim w charakterze maskotki swojego kraju powie, że nie należy jeść mięsa, to nie nakazuje tym samym wszystkim katolikom przejścia na wegetarianizm.

Po drugie, wypowiedź musi dotyczyć wiary i obyczajów, czyli tematu zbawienia i środków do jego osiągnięcia. Jeśli zatem papież ma zwyczaj (coś innego niż obyczaj) pić yerbę, nie zobowiązuje do tego wszystkich katolików. Podobnie papieskie zamiłowanie do muzyki, stylu literatury i rodzajów keczupu pozostają bez znaczenia dla przeciętnego katolika, niezależnie, gdzie takie informacje zostaną zamieszczone (np. w charakterze metafory w encyklice).

Po trzecie, wypowiedź musi zawierać informację, że rozstrzygnięcie jest ostateczne, definitywne. Jeśli zatem w sytuacji skrajnego kryzysu ekonomicznego w Europie papież poprosi parafie, aby połowę pieniędzy, które aktualnie ma w kasie oddała najbiedniejszym, nie będzie to ustanawiało nowej zasady, której czasową granicę wyznaczy ponowne przyjście Chrystusa. Wyznaczy ją koniec kryzysu.

Wreszcie po czwarte, wypowiedź musi nakładać obowiązek posłuszeństwa na cały Kościół. Jeśli zatem papież nakaże zmianę kalendarza liturgicznego w Polsce i wprowadzi wspomnienie świętej X w dacie Y, nie będzie to zobowiązywało katolików z Islandii do wspominania osoby, której kult jest lokalny. Oczywiście ten nakaz zostanie w kraju nadwiślańskim zrealizowany, ale nie na podstawie dogmatu o nieomylności.

Papieski apel o przyjmowanie uchodźców spełnia zasadniczo tylko pierwszy z punktów. Nie dotyczy wiary i obyczajów, posiada swój czasowy limit (za pół roku z czystym sumieniem papież może zaapelować o zamknięcie granic) i nie zobowiązuje całego Kościoła (np. parafie z Syrii są z oczywistych powodów zwolnione z posłuszeństwa).

Konstytucja definiująca dogmat o nieomylności papieża powstała w roku 1870. Przez prawie półtorej wieku, mimo tysięcy różnorakich wypowiedzi ziemskich Głów Kościoła (Franciszek jest jedenastym, który może się odwołać do Pastor Aeternus), jedynie raz skorzystano z tego papieskiego przywileju. Miało to miejsce w 1950 r. przy ogłaszaniu dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.

Skala wypowiedzi papieskich może być zatem bardzo różna. Tendencyjne wsadzanie ich do jednego worka, żeby bić katolików papieżem po głowie zdradza albo skrajną indolencję albo równie skrajny brak rzetelności. Nie chce mi się rozstrzygać, które z nich jest gorsze.

————————-

PS: Blondynka to nie kolor włosów tylko stan umysłu, a antyklerykalna lewica laicka utleniła już fryzurę do stopnia, który pozwala im oddychać poza atmosferą. Stąd tytuł.