W dawnym ustroju, o którym złośliwi mówią, że wciąż trwa tylko zmienił makijaż, kazania się nagrywało, robiło się z nich notatki, dostarczało oficerowi prowadzącemu i wyjeżdżało się na wakacje do Bułgarii. Dziś do Bułgarii jedzie się i bez tego, a oficerem prowadzącym jest czytelnik. Ale sprawozdania konieczne są nadal. Publicystka Gazety Wyborczej przeanalizowała 3-majowe kazania. Jedyny pochwalony: kard. Nycz. Nie jestem zaskoczony. zarzut: wtrącanie się do polityki. Nie jestem zaskoczony.

“Ustawa – pragnę przypomnieć biskupowi – jest antyprzemocowa i niczego nie neguje, służy raczej szczytnemu chrześcijańskiemu celowi – pomocy kobietom. A protestują przeciwko niej wyłącznie biskupi i prawicowi publicyści, bo protestów katolickiej większości nie słyszałam.”

W takim razie proponuję zrobić lepszy research, bo w ciągu dwóch minut znalazłem kilka grup i stron na fejsie, które się sprzeciwiają ratyfikacji konwencji i mają to w nazwie. Część z nich ma po kilka tysięcy lajków lub członków, a biskupów w Polsce mamy bodajże 135. Więc albo bycie prawicowym publicystą to hobby łatwiejsze od drapania się po czole albo ktoś pisze pod tezę. A ponieważ to Wyborcza, to drugą opcję oczywiście pominiemy.

“3 maja bronił tego, co jest nie do obronienia: wytykania politykom popierającym in vitro i konwencję antyprzemocową, że ośmielają się przystępować do komunii. Zdaniem abp. Gądeckiego taka postawa nie jest żadną uzurpacją ze strony pasterzy Kościoła, ale ich obowiązkiem.”

Z konwencją antyprzemocową, ok, jeśli faktycznie tak mówił – można przyjąć, że przesadzał. Ale przypominanie politykom, że Kościół, w którego ławkach lubią sobie poprzesiadywać przed wyborami, jest skrajnie przeciwny metodzie zapłodnienia na szkle, to akurat właśnie obowiązek Kościoła. Kościoła, który szafuje sakramentami, więc jak sobie ktoś robi z komunii św. polityczny happening przed kamerą, to obowiązkiem biskupa jest się temu sprzeciwić. A jeśli nie będzie tego robił, to jego rolę przejmą świeckie miśki takie jak ja, którym ten proceder średnio się podoba.

“To pomieszanie pojęć – o tym, czy przystąpić do komunii, każdy, także polityk, decyduje we własnym sumieniu. A duchowni powinni wreszcie zaakceptować to, że kluczowym dokumentem dla urzędników państwowych jest konstytucja, a nie katechizm.”

Oczywiście, że decyduje we własnym sumieniu. Ale sumienie warto kształtować. Katolickie najlepiej przez katechizm. I duchowni jak najbardziej akceptują, że urzędnik musi słuchać konstytucji. Ale kiedy stałaby ona w przeciwieństwie do katechizmu, polityk musi wybrać. Rolą biskupa jest mu ten wybór uświadomić.

———————————-

Zostajemy na tym samym portalu, gdzie prof. Hartman staje w obronie katolików, bo – podobnie jak on – są skrajną mniejszością w Polsce. To pewnie dlatego większość swoich tekstów poświęca tej uprzywilejowanej, ogromnej i hermetycznej grupie. Bo jest mała i marginalna. W każdym razie katolików się dyskryminuje, a przynajmniej tak cyniczne stwierdza profesor.

“Dyskryminacja katolików w Polsce jest tak samo niedopuszczalna jak dyskryminacja transseksualistów, buddystów i kogokolwiek innego. Nie znaczy to jednak, że jest niezrozumiała albo dziwna.”

Jak możecie się domyślać – dyskryminacja jest zła, ale akurat w wypadku katolików nie jest ona bez powodu. Ot, Kościół – w przeciwieństwie do innych mniejszości – gdy był większością, całkiem sporo sobie nagrabił i teraz zbiera burzę, bo zasiał wiatr. I dokładnie taki jest wydźwięk tekstu – to źle uciskać, ale katolików w sumie można, bo sobie zasłużyli. Ot, logika.

“Dla zaangażowanych katolików mam przesłanie. Gdy oni, szerząc ewangelię, mówią mi: Pójdź za Jezusem!, ja odpowiadam im: Czy Jezus chciałby, aby jego czciciele czynili z niego Boga i króla świata?”

No raczej, kurczę, tak. I czynić nic nie trzeba. Trzeba raczej przyjąć.

A teraz mój ulubiony cytat. Sorry, że polityka, ale nie umiem się powstrzymać.

“Platforma Obywatelska – organizacja podobnej wielkości i co najmniej równie wpływowa jak Kościół w Polsce.”

Mamy w Polsce partię rządzącą. Mają prezydenta, premiera, a teraz panią premier, większość w sejmie i sporo usłużnych mediów. Ale jest co najmniej (!) równie wpływowa jak Kościół. Może ewentualnie nawet silniejsza, ale to trudno ocenić. Premier Polak jest rozczarowany. Wiem to.

———————————-

I tytułem żartu wykroczymy przeciwko rozumowi i godności człowieka zaglądając na faktyimity.pl. Redakcja jara się decyzją o zniszczeniu pomnika Jana Pawła II jak Wokulski Izabelą. Żałują tylko, że to we Francji, a nie u nas. I tu wyskakuje ładny kwiatek:

“Ustanowiony w 1905 roku we Francji rozdział państwa i Kościoła jest skrupulatnie przestrzegany… w przeciwieństwie do Polski.”

Czepiam się słówek, ale raczej trudno, żeby Polska respektowała francuskie dokumenty sprzed 110 lat. Nie da się przestrzegać czegoś, czego u nas prawnie nie ma. Wypada o tym pamiętać.